Sugerując się poniższą listą statystyczny klient sexshopu płci męskiej to nie żaden zboczeniec, który całymi dniami onanizuje się w domowym zaciszu, ale niepewny swojej męskości i swojego rozmiaru mężczyzna chcący zadowolić kobietę. Oczywiście proszę traktować tę próbę domowej psychoanalizy z przymrużeniem oka.
A lista wygląda tak:
- Żel powiększający członka
- Żel/spray opóźniający wytrysk
- Tabletki na potencję
- Pierścienie erekcyjne
- Masturbatory – pierwsza pozycja przeznaczona tylko i wyłącznie dla męskiej przyjemności.
Sexshop czy apteka?
Chyba wszyscy się zgodzimy, że aż trudno w to uwierzyć. Trochę wygląda na to, że sexshop zamienia się tutaj w swego rodzaju aptekę. Królują wszelkiego rodzaju tabletki, spraye i żele, mające stanowić leki dla mężczyzn, a tak naprawdę będące raczej suplementami diety. Oczywiście na dalszych pozycjach znajdziemy też bieliznę kupowaną dla swoich ukochanych, wibratory dla par czy kulki gejszy, również kupowane z myślą o używaniu ich przez kobiety.
Spełnione obietnice producentów
Zadziwiające jak normalne są to zakupy – a gdzie kajdanki, akcesoria do BDSM i inne? Na pewno nie ma ich w pierwszej piątce. Może jest to efekt przemiany jaką przeszły stacjonarne sexshopy w ostatnich latach, zmieniając się w sklepy z prawdziwego zdarzenia, z witryną, otwarte na klientów, raczej butiki z estetycznymi standami pełnymi markowych produktów. A producenci kuszą mężczyzn zapewnieniami, że po użyciu ich magicznego produktu, będą w stanie zadowolić każdą kobietę i spełnić jej marzenia o niekończących się orgazmach. A co tam jedną, może i dwie albo trzy, z zakończeniem jak na najlepszym filmie pornograficznym. Jak widać mężczyźni powiedzieli „sprawdzam”.
Zdarzyło wam się w ostatnim czasie kupić coś w sexshopie stacjonarnym lub internetowym? Może było to coś odważniejszego niż próbują nam wmówić nieczułe statystyki?